Strona główna


Pani Ala


Stefek w dzieciństwie Niunieczku przeszedł zapalenie opon mózgowych. Wyzdrowiał, ale był opóźniony i mówiło się w rodzinie, że jest nienormalny. Lekarze chcieli go zatrzymać w szpitalu, ale ja nie chciałam. Był moim młodszym bratem. Wiesz piesku ja wtedy prowadziłam sklep spożywczy, pomyślałam pomoże, zacznie być normalny. Wzięłam go do swojego domu, choć mąż trochę kręcił nosem.
Stefek miał talent plastyczny, wciąż coś rysował i strugał. Dziewczynki, moje córki musiały chować przez nim swoje zeszyty szkolne, bo wystarczyła chwila nieuwagi i cały zeszyt pokryty był rysunkami twarzy i postaci dziwnych ludzi. Ci ludzie mieli płaszcze, kapelusze i zwykle więcej niż dwoje oczu. Uśmiechali się, a w rękach trzymali nożyczki, noże lub patyki. Byli bosi. Kiedyś namówiłam Stefka by na ceratowej zasłonie w sklepie namalował lakierem reklamę piwa Żywiec. Stefek zrobił to po mistrzowsku, bardzo precyzyjnie i dokładnie, wielu ludzi przyszło później do mojego sklepu, tylko po to, by zobaczyć tę reklamę. Gdy jest przy schodach bierze pieska na ręce i wchodzi z nim mówiąc dalej.

Pani Ala


No tak, ale którejś nocy Niunieczku usłyszałam hałas w kuchni, wstałam, żeby sprawdzić co się tam dzieje i zobaczyłam Stefka, jak ostrzył brzytwę. Przeraziłam się, zaczęłam bać się o dzieci. Oddałam go powrotem do szpitala psychiatrycznego w Braniewie, tak jak chcieli lekarze. Spędził tam całe swoje życie. Dzięki swoim talentom manualnym był w szpitalu cenionym pracownikiem. Wykonywał prace stolarskie i murarskie, zajmował się ogrodem. Przełożeni i lekarze chwalili go i doceniali, ja jeździłam do niego od czasu do czasu z którąś z córek. Zatrzymuje się w połowie schodów , patrzy na publiczność i mówi:
Pani Ala


Podczas jednej z wizyt powiedziałam do niego.

- Fajnie tu masz, doceniają cię, masz co robić, dają ci jeść, nie musisz się martwić o nic. – A on Niunieczku tak spojrzał na mnie i powoli powiedział. - Tak, ale nie mogę wyjść za bramę.-

Wciąż o tym myślę, nie daje mi to spokoju.

Copyright Jacek Rykała ©